
iech nikogo nie zmyli przewrotny tytuł "U-Booty » od Schicha'a «". Znawcy tematu wiedzą, iż elbląski przedsiębiorca Ferdinand Gottlob Schichau (*1814,†1896), ani też jego spadkobiercy, nie mieli nic wspólnego z produkcją uzbrojenia dla III Rzeszy.
W dniu 29 maja 1929 r., w czasie wielkiego kryzysu gospodarczego i dwa lata po śmierci właścicielki (wnuczki Schichau’a) Hildegardy Carlson z d. Ziese (*1877,†1927) *[1], mające poważne problemy finansowe zakłady Schichau'a w Elblągu i Gdańsku zostały przejęte przez rząd niemiecki. Powstała wówczas spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, która przyjęła nazwę F. Schichau GmbH. Koszt przejęcia firmy i dalszego dofinansowania obciążył udziałowców, którymi były: Rzesza Niemiecka – 60%, Prusy 20% oraz miasta Elbląg i Gdańsk - po 10%. Funkcję dyrektora generalnego zakładów objął niemiecki inżynier Hermann Noë (*1879, †1961) i był nim do końca stycznia 1945 r.
Spadkobiercom Schichaua - Karin i Carlowi Ferdinandowi Carlson - nigdy nie udało się odzyskać majątku pradziadka, jednak władze nazistowskie w 1937 r. świętowały 100-lecie istnienia zakładów.

Eksponat w zasobach prywatnego muzeum historii Stoczni Gdańskiej i Solidarności w tzw. hali U-bootów, Jarosława Żurawskiego.
Od 1877 r. stocznia Schichau'a specjalizowała się przede wszystkim w budowie torpedowców i niszczycieli, które głównie budowano dla marynarki wojennej Cesarstwa Niemieckiego (Kaiserliche Marine). Do wybuchu pierwszej wojny światowej (1914) zbudowano w Elblągu większość niemieckich jednostek tych klas. Miały one oznaczenia w postaci litery "S" - od inicjału producenta - z numerem.
W latach 1919 - 1937 budowano w elbląskiej stoczni jedynie jednostki cywilne. W 1937 r. ponownie rozpoczęto budowę okrętów dla marynarki wojennej (Kriegsmarine), tym razem dla proklamowanej 15 marca 1933 r. III Rzeszy Niemieckiej. Zbudowano tutaj 15 niewielkich - słabo uzbrojonych - torpedowców (6 jednostek typu 1935 i 9 typu 1937).
Po wybuchu II wojny światowej, w latach 1942-1944 powstała w Elblągu kolejna seria licząca 15 okrętów. Tym razem dużych torpedowców typu 1939 (tzw. typ Elbing). Przez swoją wielkość i stosunkowo silne uzbrojenie (główne uzbrojenie to 4 działa uniwersalne kalibru 105 mm), okręty te wypełniały lukę między niemieckimi torpedowcami starszych typów (ww. 1935 i 1937), a wielkimi niszczycielami typu 1936A budowanych głównie przez stocznię Deschimag w Bremie (kilka jednostek zbudowała stocznia Krupp Germaniawerft z Kilonii).
W latach 1941-1944 w zakładach Schichau'a zbudowano 64 jednostki u-bootów typu VII C (U431-U450, U731-U750, U825-U828, U1191-U1210).
Od października 1944 do końca stycznia 1945 r. budowano w Elblągu także miniaturowe okręty podwodne typu XXVIIB 5 Seehund ("foka"), znane też jako "Typ 127" lub "Projekt 127", o których będzie mowa dalej.
Niemiecki miniaturowy okręt podwodny typu XXVIIB 5 Seehund (lub typ 127).
(Źródło: Wikipedia)
*[1]Córka Carla Heinza Ziese i Elizabeth z d. Schichau, po śmierci męża (szwedzkiego pochodzenia) inżyniera Carla Fridolfa Carlsona 23 października 1924 r. objęła kierownictwo zakładów.



dniu 1 października 1941 niemiecki przedsiębiorca i ekonomista dr Heinrich Dräager (1898,†1986), właściciel Dräager-Werke w Lubece, przedstawił Kriegsmarine szereg projektów miniaturowych łodzi podwodnych napędzanych silnikiem wysokoprężnym w obiegu zamkniętym oraz z napędem spalinowo-elektrycznym. Dräager proponował produkowanie poszczególnych elementów kadłuba w halach stoczniowych i późniejsze ich scalenie - co wprowadzono dopiero pod koniec wojny przy budowie okrętów podwodnych typu XXI (m.in. w Schichauwerft w Gdańsku). Pomysły Dräagera nie znalazły wówczas zainteresowania wśród wyższych rangą dowódców Kriegsmarine i ich cywilnych doradców z przemysłu stoczniowego. Jednym z pomysłów Dräagera była też taśmowa produkcja niewielkich łodzi podwodnych o wyporności 23-25 t, które można wykorzystać do działań w strefach wód przybrzeżnych. W dniu 22 stycznia 1942 r. otrzymał on od sekretarza stanu Rudolfa Blohma, właściciela stoczni Blohm & Voss w Hamburgu, oficjalne odrzucenie i tych propozycji: Nawet jeśli mały U-boot może spełniać wymagania techniczne, nie możemy go uznać za przydatny do celów operacyjnych, ponieważ dwie torpedy stanowią zbyt słabe uzbrojenie, a ponadto przy niesprzyjającej pogodzie i wzburzonym morzu, małe jednostki nie będą w stanie stworzyć żadnego zagrożenia.
Niemiej biuro konstrukcyjne o kryptonimie „K", jako jedno z wielu pracujących na potrzeby Kriegsmarine, w tym samym czasie (1942) zajmowało się projektem małych łodzi podwodnych.
Pierwszy projekt dra Fischera na budowę miniaturowego okrętu podwodnego XXVIIB5 Seehund ("foka") przedstawiono 30 lipca 1944. Miał on zastąpić (nieudany) okręt podwodny typu XXVIIA Hecht ("szczupak"), wzorowany na brytyjskim "mikrusie" typu X (na podstawie szczątków X6 i X7 wydobytych spod uszkodzonego pancernika Tirpitza. Podobnie brytyjski Welman (W46) stanowił pierwowzór niemieckiej jednozałogowej miniaturowej łodzi podwodnej typu Biber). Promotorem tej łodzi podwodnej mianowany został doradca przemysłu stoczniowego inżynier okrętowy Otto Grim (*1911, †1994). Opracowanie projektu Seehunda było wówczas szczytowym osiągnięciem w zakresie budowy miniaturowych łodzi podwodnych.

Seehund w doku ciśnieniowym.
Po wyjściu na jaw wszystkich mankamentów łodzi Hecht biuro „K" wykonało szereg nowych konstrukcji charakteryzujących się większym zasięgiem i uzbrojeniem w dwie torpedy. Seehund, oznaczony pierwotnie symbolem XXVIIB, stanowił antidotum na wszystkie poprzednie opracowania, z których żadne właściwie nie spełniało minimalnych wymagań stawianych łodzi podwodnej. Był to projekt, w którym uwzględniono wszystkie wcześniejsze doświadczenia w budowie i wykorzystaniu małego okrętu podwodnego.
Pierwsza wersja zaproponowana przez Stoczniowy Instytut Badawczy w Hamburgu przypominała wspomnianego wyżej Hechta, ale posiadała pokład dziobowy i zbiorniki na łożach w środkowej części kadłuba. Miała powiększoną stępkę, gdzie umieszczono akumulatory. Przedstawiciel Dowództwa Marynarki Wojennej w Germaniawerft w Kilonii, główny doradca ds. konstrukcji morskich Karl Heinz Kurzak, sam skonstruował miniaturową łódź podwodną klasy XXVII K - jej pierwszy projekt przedstawił 21 maja 1944. Zbudowano ją z wykorzystaniem zespołu napędowego o szczątkowym cyklu zamkniętym wprowadzonym z powodzeniem w FKPS (Instytut Badawczy Transportu Samochodowego i Konstrukcji Silników Samochodowych) w Stuttgarcie przez wspomnianego wyżej dra Dräagera. Pierwszy model tej jednostki znany był pod nazwą Kleine U-Boot K (Mały U-boot K) i w niewielkim stopniu przypominał wcześniejsze niemieckie łodzie miniaturowe. Trzy prototypowe jednostki, które nazwano U 5188 , U 5189 i U 5190 wyprodukowano w fabrykach Germaniawerft i Schichau. Kurzakowi zlecono później opracowanie ulepszonej jednostki napędowej, ale "Mały U-boot K" nigdy nie wszedł do produkcji.
Po przygotowaniu dokumentacji projekt XXVIIB został przekazany przez Grima do Biura Inżynierskiego IBG (Ingenieurbüro Glückauf), w mieście Blankenburg (Harz), na którego czele stał dr Kurt Fischer, dyrektor ds. budownictwa okrętowego. Po zakończeniu prac nad szczegółami projektu zlecono stoczniom wykonanie prototypu. Trzy łodzie (U5001, U5002 i U5003) miała zbudować stocznia Howaldtswerke-Kiel na podstawie kontraktu uzgodnionego 30 lipca 1944 r.
Entuzjazm był tak wielki, że większość kontraktów na budowę i numerów taktycznych zostały przydzielone zanim projekt został zakończony. Planowano zbudować w staczniach Germanienwerft w Kilonii (Germania-Werft/Friedrich Krupp AG, Kiel) i Schichau-Werke w Elblągu ponad 1000 tych jednostek (jedne źródła podają 1066 inne 1284 zamówionych jednostek). Planowano, że miesięcznie w Kilonii będzie powstawać 25, a w Elblągu 45 jednostek Seehunda. Były jeszcze dwie firmy współpracujące przy produkcji mini U-boota: Klöckner Humboldt Deutz AG (KHD) w Ulm nad Dunajem (U5751 – U5800) oraz włoska stocznia CRDA (Cantieri Riuniti dell’Adriatico) w Monfalcone koło Triestu (nad Morzem Adriatyckim). Później do programu miały dołączyć stocznie: Howaldtswerke w Kilonii, W. Schenk'a w Halle (Saale) nad rzeką Soławą (Saksonia) i oddział Schichau-Werke w Gdańsku.
We wrześniu 1944 r. gotowe były trzy prototypy Seehunda (U5001 – U5003) zbudowane przez Howaldtswerke AG w Kilonii. W październiku tegż roku wyprodukowano łącznie 35 jednostek, w listopadzie 61, a w grudniu było ich już 70. Jednak niedobory surowcowe, problemy transportowe oraz sprzeczne priorytety niemieckiego przemysłu zbrojeniowego, a wreszcie zbliżający się front i braki siły roboczej, przyczyniły się do drastycznego spowolnienia produkcji Seehunda.
Od września 1944 do kwietnia 1945 r. wyprodukowano łącznie 285 Seehundów o przypisanych im numerach w przedziale od U 5001 do U 6351 *[2]. Ponad połowa z nich (144 jednostki) powstała w Elblągu; były to okręty o numerach od U5251 do U5350 oraz U6251 i U6252 (te dwa mini u-booty zbudowane w grudniu 1944 miały nowy typ akumulatorów). Kiedy wojna dobiegła końca w halach fabrycznych na Zachodzie pozostały 93 niekompletne Seehundy - Związek Radziecki (wg nieoficjalnych danych) przejął 38 niedokończonych jednostek, które miały trafić w 1947 r. do stoczni Sudomech w Leningradzie. Według Marcina Westphala ("Miniaturowe U-Booty z Elbląga dla Polskiej Marynarki Wojennej" MSiO 7-8/2019) w styczniu 1945 na terenie elbląskiego zakładu Schichaua w trakcie budowy były 52 jednostki (czyli 156 sekcji).
Ważnym czynnikiem przy produkcji zbrojeniowej była siła robocza, której w tym czasie brakowało z powodu zmasowanych powołań niemieckich robotników do wojska. W dniu 19 września 1944 roku rozkazem specjalnym komendanta KL Stutthof SS-Sturmbannführera P.W. Hoppego powołana została elbląska filia obozu; Aussenarbeitslager Schichau - Werft Elbing [zob.temat], zlokalizowana przy obecnej ulicy Radomskiej (Kraffohlsdorfer Weg). Więźniowie tego podobozu m.in. pracowali w stoczni Schichau'a przy budowie i wyposażaniu miniaturowych okrętów podwodnych typu Seehund. Potwierdził to Marek Orski, który pisał za M. Filipowiczem - byłym więźniem KL Stutthof :
[...] Więźniów zatrudniano we wszystkich zakładach firmy Schichaua... Na terenie stoczni wykonywali przeważnie prace pomocnicze zaliczane do najbardziej ciężkich i najbrudniejszych. Segregowali materiały do budowy kadłubów zajmując się także transportem do hal stoczniowych. Montowano na nich okręty wojenne - torpedowce oraz tzw. "kieszonkowe" okręty podwodne. Ich technologia polegała na tym, że niewielkich rozmiarów okręty montowano z trzech członów, które wykańczano we właściwych wydziałach stoczni. Próby zdawczo-odbiorcze odbywały się nie na morzu, ale w specjalnych zbiornikach zbudowanych na terenie hal produkcyjnych.
(M. Orski, op. cit., 18-19.)
Po 30 stycznia 1945 roku, kiedy stocznia w Elblągu przestała już funkcjonować, do dalszej budowy Seehundów postanowiono połączyć stocznie Klöckner Humboldt Deutz AG w Ulm i firmę W. Schenk'a w Halle. Jednak plan ten z różnych przyczyn nie został zrealizowany, a produkcję prowadzono już tylko w Kilonii. Do tego celu - ze względu na wzmagające się naloty alianckie - przeznaczono bunkier Conrad. Zmniejszono docelową liczbę łodzi Seehund do 600 sztuk, jednak do końca wojny zdołano zbudować łącznie jedynie 285 jednostek, głównie w Germaniawerft w Kilonii i Schichau-Werke w Elblągu *[3]. Tylko trzy prototypy powstały w innym miejscu, w Howaldtswerke-Kiel. Jednym z problemów utrudniających produkcję miniaturowych łodzi Seehund były braki w dostawach akumulatorów.
Miejsce ostatniej produkcji Seehunda w bunkrze Conrad. Kilonia, maj 1945.
(Źródło:В. Щербаков, op. cit.,s.51.)
Seehundy przeznaczone były do działań na stosunkowo płytkich wodach (max. zanurzenie 30 m) w niewielkiej odległości od baz (uzbrojone pływały do 270 Mm), przede wszystkim u wybrzeży Niemiec oraz w rejonie Kanału La Manche. Było to uwarunkowane dość małą pojemnością paliwa (0,5 t) potrzebnego do silnika spalinowego i ograniczoną mocą baterii, które napędzały silnik elektryczny, oraz skromnego uzbrojenia - mogły zabrać jedynie dwie torpedy typu TIIIc (ulepszona wersja G7e). Ich zaletą były małe rozmiary oraz cichy, elektryczny silnik, co powodowało, że okręty te były trudne do wykrycia i zatopienia. Same natomiast mogły atakować będąc na powierzchni - nawet przy burzliwej pogodzie. Niewątpliwie ich wadą było, że aby wystrzelić torpedę w zanurzeniu musiały być niemal nieruchome. Misje trwały maksymalnie do 5 dni, ale odnotowano 10-dniowy pobyt Seehunda na morzu. Często dochodziło do awarii i przedostania się tlenku węgla do kabiny (2-osobowej) załogi - co było przyczyną strat nie będących wynikiem bezpośrednich walk. Mimo wad Seehund był najbardziej udanym miniaturowym okrętem podwonnym zbudowanym dla niemieckiej marynarki wojennej do 1945 roku.
Seehund w muzeum.
(Źródło:В. Щербаков, op. cit.,s.44.)
Od stycznia do kwietnia 1945 okręty te opuszczały bazy 142 razy. Przypisuje się im zatopienie 8 jednostek o łącznej pojemności 17 301 BRT i uszkodzenie 3. Straty własne wynosiły 35 jednostek.
Gdyby jednak Seehundy pojawiły się w planowanej liczbie w połowie 1944 roku, czy nawet w początkach 1945 roku, mogłyby znacząco spowolnić postępy aliantów.
Seehundy były również wykorzystywane jako jednostki transportowe, np. pod koniec wojny do odciętego garnizonu w Dunkierce przewoziły żywność w specjalnie wykonanych do tego celu pojemnikach, które były zamocowane zamiast torped, tzw. Butter Torpedos ("maślane torpedy"), a w drodze powrotnej wykorzystywano te pojemniki do przewożenia poczty.
Francuska marynarka wojenna otrzymała po wojnie cztery jednostki Seehund, którym nadano nowe oznaczenia: S 621, S 622, S 623 i S 624. Były one użytkowane do sierpnia 1953 roku.
W lutym 1945 do elbląskiej stoczni Schichau Werke przybyła grupa specjalna zwiadu piechoty morskiej Floty Bałtyckiej MW ZSRR, którą dowodził kapitan II rangi Tieumne. Grupa ta otrzymała od admirała Władimira Filippowicza Tribuca zadanie zabezpieczenia pozostawionej przez Niemców dokumentacji technicznej oraz niedokończonych jednostek.
Poniżej fragment artykułu Marcina Westphala pt. Miniaturowe U-Booty z Elbląga dla Polskiej Marynarki Wojennej:
[...] W drugiej połowie 1946 roku, po odtworzeniu części mocy produkcyjnych, dyrekcja byłej elbląskiej stoczni Schichaua, która obecnie nosiła nazwę Stocznia Nr 16 w Elblągu, postanowiła wykorzystać w celach handlowych część majątku pozostawionego na terenie zakładu przez Niemców i Rosjan. Podjęto zatem decyzję o zaoferowaniu Dowództwu Polskiej Marynarki Wojennej miniaturowego U-Boota typu XXVII B5. W związku z tym, po wstępnych rozmowach przeprowadzonych z dowódcą Dywizjonu Okrętów Podwodnych komandorem porucznikiem Aleksandrem Mohuczym, 24 października 1946 roku została złożona Marynarce Wojennej oferta montażu, jak to określono „próbnej łodzi podwodnej typu Liliput”. Okręt miał być zmontowany z uszkodzonych części innych, zniszczonych miniaturowych U-Bootów, lub półfabrykatów uzupełnionych o nowe elementy. Nie posiadałby przyrządów nawigacyjnych, natomiast zostałby wyposażony w silnik Diesla marki Büssing NAG o mocy 110 KM, prądnicę, silnik elektryczny i baterię akumulatorów. Należy tu zaznaczyć, że U-Booty typu XXVII B5 Seehund seryjnie wyposażane były w sześciocylindrowy silnik Diesla Büssing NAG o mocy 60 KM. Stąd też, jednostka napędowa jaką miał posiadać okręt oferowany Polskiej Marynarce Wojennej, albo była silnikiem o większej mocy, pochodzącym z jednostki innego typu, albo w ofercie Stoczni Nr 16 popełniono w tym miejscu błąd. W zakres oferty wchodziło także przeprowadzenie ciśnieniowych prób wytrzymałościowych oraz szczelności kadłuba jednostki. Stocznia podkreślała, że nie dysponuje żadnymi planami konstrukcyjnymi czy instalacyjnymi okrętu oferowanego marynarce wojennej. W związku z tym zachodziła konieczność ich sporządzenia, co miało potrwać 3 miesiące i kosztować 450 000 zł. Natomiast na montaż jednostki i przeprowadzenie jej prób, stocznia potrzebowałaby 4 miesiące, a szacunkowy koszt tych prac określono na 4,5 mln złotych. Zatem całościowa wartość kontraktu na dostawę dla Polskiej Marynarki Wojennej jednego U-Boota typu XXVII B5 Seehund/Liliput wyniosłaby niemal 5 mln złotych, zaś biorąc pod uwagę fakt, że cena za montaż i próby została w ofercie określona jako „orientacyjna”, koszt dostarczenia jednostki mógłby być jeszcze większy. Aby uzyskać skalę porównawczą i móc odnieść się do wyceny sporządzonej przez Stocznię Nr 16, należy skonfrontować ją z cenami obowiązującymi w branży budownictwa okrętowego przed wybuchem wojny, w czasie jej trwania oraz tuż po zakończeniu. Oczywiście porównanie wprost nie będzie możliwe, gdyż przed rokiem 1939, a także po roku 1945 nie budowano bojowych okrętów podwodnych o charakterystyce i osiągach zbliżonych do tych, jakie posiadał miniaturowy U-Boot typu Seehund. Niemniej jednak, uznając za dopuszczalny pewien margines błędu i przyjmując dość szeroki zakres odniesienia, możemy uzyskać odpowiednio reprezentatywne zestawienie. Tak więc zakładając, że oferowana przez elbląską stocznię jednostka kosztowałaby w 1946 roku 5 mln zł, to cena dużo większego i o wiele silniej uzbrojonego, budowanego w Holandii okrętu podwodnego ORP Orzeł, wynosiła w roku 1936 około 7,7 mln zł. Nato-miast stoczniowa pochylnia o długości 160 m, szerokości 30 m, głębokości 7 m i powierzchni 5356 m², wybudowana w 1935 roku w Danziger Werft (Stocznia Gdańska) była wyceniana w 1939 roku na kwotę 4,2 mln zł. Jeśli zaś chodzi o wartość innego rodzaju wyposażenia stoczniowego, czyli doku pływającego o wymiarach: 156,8 m długości, 39,9 m szerokości i nośności 6000 t, zbudowanego w roku 1941, należącego również do Danziger Werft, to w 1946 roku szacowano ją na równowartość 4 mln zł. Dla dopełnienia obrazu, warto jeszcze wziąć pod uwagę, że w październiku 1946 roku cała produkcja okrętowa Stoczni Gdańskiej (Stocznia Nr 1), która przewyższała znacznie swoim potencjałem wytwórczym możliwości elbląskiego zakładu, była wyceniana na kwo-tę ponad 7,5 mln zł, a w kolejnym miesiącu tego roku na 6,9 mln zł. Jak z powyższego jasno wynika, nawet jeśli wziąć pod uwagę szczególne realia gospodarcze pierwszych powojennych lat, ofertę elbląskiej Stoczni Nr 16 należy uznać za drogą, a nawet za bardzo drogą. Warto dodać, że w tej samej ofercie stocznia informowała Dowództwo Marynarki Wojennej, że po dostarczeniu egzemplarza próbnego będzie w stanie w terminie 15 miesięcy zmontować 10 kolejnych Liliputów. Oznacza to, iż ogółem dysponowała przynajmniej 33 sekcjami miniaturowych okrętów podwodnych oraz sporą ilością niezbędnego do ich montażu wyposażenia i oprzyrządowania.
(M. Westphal, op. cit., s.77-78.)
Zagadkowa informacja znajduje się w liście z 24 października 1945 roku od osadników wojskowych z Pogrodzia (szerzej cytowany tutaj) do Inspektoratu Osadnictwa PUR w Elblągu. List jest skargą osadników na urzędnika Wojewódzkiego Urzędu Odbudowy, który zarekwirował część zajętego wcześniej przez nich mienia poniemieckiego:
[...] Odnośnie zabranego nam sprzętu zaznaczyć musimy że samochodem przybyli ludzie prawdopodobnie ze Straży Morskiej – czemuż więc nie zabierają zmagazynowanych i zabezpieczonych przez nas części do łodzi podwodnych jako sprzętu wybitnie morskiego?
(APE, SPE, syg. 25/388, s. 26, 27.)
Jak owe części trafiły do Pogrodzia? Czy były to części do Seehunda, czy może do produkowanego u Schichau'a w Gdańsku U-boota VII C? Nie poparta faktami pogłoska głosi, że w styczniu 1945 w tolkmickim porcie miały być uwięzione w lodzie trzy jednostki VII C, które płynęły na Bałtyk z Elbląga (po remoncie). Ich załogi miały brać też udział w obronie Tolkmicka. Można domniemać, że części do łodzi podwodnych zostały porzucone w Pogrodziu przez radzieckie służby trofiejne wraz z uszkodzoną ciężarówką.
*[2],*[3]W źródłach historyczych istnieją rozbieżności dotyczące liczby wyprodukowanych jednostek Seehund oraz numeracji taktycznej.
Specyfikacja miniaturowego okrętu podwodnego typu XXVIIB Seehund (Typ 127)

Schemat miniaturowego okrętu podwodnego XXVIIB Seehund (Typ 127).
(Źródło:В. Щербаков, op. cit.,s.33.)
Uzbrojona łódź ma wyporność - 14,9 t, bez uzbrojenia - 12,3 t. Jej długość to - 11,86 m, średnica zewnętrzna - 1,68 m, średnica wewnętrzna - 1,28 m. Ma sztywny kadłub zewnętrzny, który wykonano ze standardowego w owym czasie materiału, czyli stali węglowej (2300 Kg/cm³ ), o grubości arkusza blachy w górnej części 4 mm, w dolnej - 6 mm (Harald Fock podaje 8 mm), oraz lekki kadłub wewnętrzny o grubości 3 mm. Przegrody wewnątrz Seehunda wykonano z grubych arkuszy 2-2,5 mm.

(Źródło: В. Щербаков, op. cit.,s.34.)
W dolnej przestrzeni między poszyciem kadłuba znajdują się: dziobowe, centralne i rufowe zbiorniki balastowe (pozwalające na zanurzanie i wynurzanie okrętu), na dole łodzi znajduje się też zbiornik paliwa, który standartowo mieści 500 litrów oleju napędowego. W specjalnej przegrodzie, w środkowej strefie kilu, umieszczono - ułożone w dwóch rzędach w pionie i poziomie - baterie (8 MAL 210). Początkowo jako balast używano metalu, jednak pod koniec wojny, kiedy brakowało stali, jako balastu użwano betonu.
Na okręcie były też, umieszczone w części dziobowej, 2 zbiorniki tlenu oraz 3 butle sprężonego powietrza (180 Kg/cm2) - potrzebnego do wynurzania. Solidny kadłub składa się z trzech części - dziobowej, środkowej i rufowej - skręconych na kołnierzach śrubami typu M10 (76 sztuk na każde połączenie). Stożkowy dziób Seehunda posiadał zatapialną obudowę, która przechodziła poza sztywny kadłub, podobnie jak w standardowym U-boocie. W części dziobowej kadłuba sztywnego znajdowały się zbiorniki balastowe i wyrównawcze, a za nimi mieściło się sześć baterii akumulatorów.
Ten projekt, według obliczeń, może wytrzymać ciśnienie wody do głębokości 45-50 m (zdarzały się przypadki, że Seehund zaliczał 70 metrowe zanurzenie), chociaż zalecenia fabryczne podawały max. głębokość zanurzenia do 30 m.


Uzbrojenie Seehunda stanowiły 2 torpedy elektryczne typu G7e, kal. 533 mm (lub TIIIc), podwieszane na zewnętrznych szynach w zagłębieniach w dolnej części kadłuba. Procedura instalacji torped była skąplikowana i wymagała podnoszenia mini-okrętu z wody. Mechanik odpalał je po otrzymaniu namiarów od pilota.
Seehund to typowy okręt podwodny, który posiada (wg dzisiejszej nomenklatury) tzw. napęd konwencjonalny, bądź klasyczny. Polega on na tym, że okręt jest wyposażony w dwa rodzaje silników oraz akumulatory (baterie).
6-cylindrowy silnik wysokoprężny Büssing NAG LD 6
(Źródło:В. Щербаков, op. cit.,s.43.)
Na powierzchni morza napęd zapewniał Seehundowi 6-cylindrowy silnik wysokoprężny Büssing NAG LD 6: 44 kW (60 KM), 1400 obr./min, dający prędkość 7,7 w. (1 w. = 1 nm/h = 1,852 km/h ≈ 0,514444 m/s), umieszczony w rufowej części okrętu. Zasięg okrętu wynosił 270 Mm lub 500 Mm z dodatkowymi zbiornikami paliwa zamiast torped. W Seehundzie zastosowano też tzw. chrapy. Była to rura dolotowa we wnętrzu której umieszczono przewód doprowadzający powietrze do silnika dieslowskiego i rurę wydechową (tzw."fajka "). Dzięki temu układowi silnik spalinowy mógł pracować, ładując baterie, gdy okręt był zanurzony na tyle, by rura wystawała ponad wodę. Okręt nie musiał się więc wynurzać - przynajmniej w teorii.
Schemat napędu Seehunda.
(Źródło: В. Щербаков, op. cit.,s.54.)
Ciche poruszanie się pod wodą było możliwe dzięki silnikowi elektrycznemu AEG o mocy 18,5 kW, 1040 obr./min (umieszczony w części rufowej), napędzanego zestawem baterii elektrycznych (typ: 8 MAL 210 i 7 MAL 210 firmy AFA E - o pojemności max. 1600 Ah, ładowane prądnicą o mocy 11 kW). Prędkość pod wodą wynosiła max. 6 węzłów. Podwodny zasięg to: 63 Mm z prędkością 3 w., oraz 19 Mm z prędkością 6 w. Silnik elektryczny wydaje się być idealnym źródłem napędu okrętu podwodnego, gdyż nie produkuje spalin i nie zużywa tlenu. Jednak baterie zasilajace silnik wyczerpują się i jednostka musi co pewien czas wynurzać się, by je naładować.
Na uwagę zasługuje fakt, że Seehundy, zbudowane w różnych stoczniach miały małe różnice w konstrukcji zbiorników paliwa, układów napędowych, a także różnią się konfiguracją wyposażenia. Na przykład znaczna część mini-okrętów wyprodukowanych w Germanienwerft w Kilonii miały dodatkowe zbiorniki paliwa.
Stanowisko dowódcy Seehunda.
Początkowe szkolenie załóg Seehundów prowadzono na pokładzie miniaturowych łodzi Hecht w ramach Lehrkommando 300 w Neustadt (Neukoppel), w ośrodku na obrzeżach Wiksbergkaserne stanowiącym bazę 3. U-boot-slehrdivision. Kursanci byli także okrętowani na pokładzie motorowca Frida Horn. Szkolenie obejmowało cztery tygodnie zajęć teoretycznych poświęconych opanowaniu umiejętności manewrowania łodzią na morzu oraz dwa tygodnie praktycznych strzelań torpedowych. Ludzi dzielono na dziesięcioosobowe grupy, a wszystkie dostępne Seehundy wykonywały w grudniu trzydniowe próby na Bałtyku przed wysłaniem do zadań operacyjnych. Istnieją przypuszczenia, że przynajmniej pięć takich jednostek nie wróciło z próbnego rejsu.
Peryskop.
(Źródło:В. Щербаков, op. cit.,s.41.)
Załoga Seehunda składała się z dwóch osob. Dowódca-pilot i mechanik ("Leitender Ingenieur") zajmowali środkową część okrętu, gdzie znajdowała się nadbudówka dowodzenia (kiosk) z lukiem wyjściowym, na której położona była solidna 30-cm kopuła z pleksiglasu z masztem wlotu powietrza i peryskopem dowódcy. Po zamknięciu włazu głowa pilota mieściła się w kopule, która zapewniała odpowiednią widoczność w całym zakresie okręgu. Dwa wzierniki ustawione na część dziobową znajdowały się po obu stronach kopuły i zapewniały widzenie w zakresie po 30° od osi oraz cztery skierowane ku górze obejmujące odpowiednio 15°, 25°, 35° i 45° od dziobu. Dowódca mógł z nich korzystać przy ataku z powierzchni. Sam właz był szczelnie zamykany za pomocą trzech zacisków montowanych na pierścieniu zębatym obracanym przez koło na korbie włazu. Istniała również możliwość otwarcia z zewnątrz przy użyciu teownikowej dźwigni.
W czasie ataku wykonywanym w zanurzeniu posługiwano się jednookularowym obrotowym, ale niewysuwanym czy przedłużanym peryskopem o długości 1,5 m, który miał możliwość wychylania się o 50° przy wypatrywaniu samolotów. Peryskop charakteryzował się powiększeniem 1 1/2 do 2, punkt celowania w okularze miał postać pionowej kreski. Odchylenie obliczano z tabel i zaznaczano na peryskopie, a cała łódź obracała się na odpowiedni namiar w celu odpalenia torpedy.
Żyrokompas automatycznego pilota znajdował się na tablicy sternika i był napędzany elektrycznie. Drugi kompas, magnetyczny kompas projekcyjny, miał oświetlaną płytkę na górze 8,8 cm mosiężnej rury o długości ponad jednego metra, która odwzorowywała się na płytce umieszczonej przed mechanikiem. Łódź oprócz tego wyposażona była w standardowy kompas magnetyczny znajdujący się nieco powyżej stanowiska mechanika. Kompas ten był montowany wewnątrz kiosku, aby nie oddziaływało na niego pole magnetyczne samego kadłuba. Część historyków uważa, że powodem częstych awarii żyrokompasu nie była "niedoskonałość" jego projektu, lecz sabotaż, który miał miejsce w fabrykach zbrojeniowych III Rzeszy, gdzie pracowali przymusowi robotnicy i więźniowie obozów koncentracyjnych, jak np. w wyżej wspomnianych zakładach Schichau - Werft Elbing.
Telefon akustyczny zapewniał łączność między mechanikiem a pilotem (sternikiem), jeśli ten znajdował się na pokładzie.
Stanowisko mechanika.
(Źródło:В. Щербаков, op. cit.,s.36)
Dowódca-pilot Seehunda odpowiadał przede wszystkim za prowadzenie walki i użycie torped, ale także za nawigację i manewrowanie okrętem.
Mechanik był odpowiedzialny m.in. za działanie układu napędowego, kontrolę i regulację głębokości, był sternikiem, a także na rozkaz dowódcy odpalał torpedy.
Dowódca Seehuda do nawigacji - oprócz kompasów- miał m.in. do dyspozycji: zestaw map nawigacyjnych oraz map obszarów przybrzeżnych Wysp Brytyjskich, atlas gwiazd i tabele astronomiczne, szczegółowe opisy wybrzeży - własnych i nieprzyjaciela - raporty na temat działalności wojennej na tych obszarach, zbiór informacji, np. gdzie znajdują się boje nawigacyjne lub mielizny, lornetki morskie (7 x 50), chronometr i stoper, które były również używany do monitorowania odpalanych torped, rakietnicę z flarami o kolorze świecenia czerwonym i zielonym, lampę sygnalizacyjną do nadawania sygnałów świetlnych. Jeżeli wysokość fali nie przekracza jednego metra to dowódca mógł obserwować horyzont wychylony na zewnątrz nadbudówki. Jeżeli fala była wyższa lub była zła pogoda, to musiał prowadzić obserwację z wnętrza nadbudówki przez peryskop - mając znacznie ograniczoną widoczność.
Seehund został tak zaprojektowany, aby mógł być przewożony transportem drogowym. Szybko okazało się, że posiada on kilka cech szturmowej łodzi podwodnej, a do tego sylwetka jednostki przy żegludze na powierzchni była niezwykle trudna do wykrycia przy pomocy urządzeń optycznych czy elektronicznych. Charakteryzował się znakomitymi właściwościami morskimi w warunkach stanu morza poniżej 4, chociaż nieraz sprawiał trudności ze sterowaniem.
Łódź oczywiście nie była pozbawiona pewnych niedoskonałości. Miała ograniczony zasięg działania, a kadłub był zaprojektowany pod kątem funkcjonalności, a nie dostosowania do potrzeb załogi. Na pokładzie nie było żadnej toalety, stąd konieczna była odpowiednia dieta. Członkowie 2-osobowej załogi Seehunda używali pustych puszek po jedzeniu do zbierania wszelkich odpadów wytwarzanych przez człowieka w czasie misji bojowych, które mogły trwać nawet do siedmiu dni.
Źródło:
Владимир Щербаков, "Пираньи" Гитлера. Сверхмалые подводные лодки Третьего Рейха, Коллекция, Яуза, Эксмо, Moskawa 2009, s.5, 31-57. ISBN 978-5-699-34273-0
M. Orski, Filie obozu koncentracyjnego Stutthof na terenie miasta Elbląga w latach 1940-1945, Muzeum Stutthof w Sztutowie, Gdańsk 1992, s.18-19.
M. Westphal, Miniaturowe U-Booty z Elbląga dla Polskiej Marynarki Wojennej, [w:] Morze, Statki i Okręty, lipiec-sierpień 2019, s.77-78.
APE, SPE, syg. 25/388, s. 26, 27.
www.maquetland.com [dostęp:03.12.2013]
wikipedia.org [dostęp:03.12.2013]
www.juergenthuro.de [dostęp:04.12.2013]
www.u-boote-online.de [dostęp:04.12.2013]
www.one35th.com [dostęp:17.05.2014]